piątek, 23 listopada 2018

Diety w zdrowiu i chorobie


   Dieta to słowo, które ma bardzo pejoratywny wydźwięk i raczej złe konotacje.
Kojarzy się przede wszystkim z reżimem, wyrzeczeniami i jedzeniem niesmacznym, ograniczonym i ubogim w ulubione smakołyki.
Ale wcale tak być mie musi. Podstawowa dieta wspólczesnego człowieka może być smaczna, nie wymagać poświęceń i dostarczać organizmowi odpowiedniej energii i radości z nowych doznań smakowych.



   Ludzie młodzi, zdrowi i aktywni korzystają głownie z diet "fit". Ale to nie tylko dieta MŻ - mniej żreć - choć ta jest najbardziej skuteczna, ale cały szereg zróżnicowanych, często niezwykle kosztownych, diet. Nie chcę tworzyć tu teorii spiskowej, a często za często mam wrażenie, że chodzi o sprzedanie "specjalnych" produktów, które, i tylko one(!), zapewnią nam wspaniałą sylwetkę i szczęście i młodość po wsze czasy. Może jestem stary zgred, ale chyba nie o to tu chodzi.
   Inny problem mają ludzie, często również młodzi i aktywni, którzy cierpią na różne przypadłości. Tu dieta zwykle jest koniecznością a nie fanaberią.
   
   Pierwszy post po dłuższej przerwie miał być o diecie dla diabetyków, bo to chyba najliczniejsza grupa, która powinna uważać na to co je. Ale przejrzawszy cały szereg przepisów, zaleceń i recept olśniło mnie, że prawie identycznie powinni odżywiać się ludzie chorujący na inne choroby "cywilizacyjne" - otyłość, hiperholesterolemię, choroby krążenia i serca. Dieta ta, znowu użyłem tego brzydkiego słowa, "sposób odżywiania" zalecany diabetykom jest po prostu idealny dla wszystkich - z pominięciem osób dotkniętych nietolerancjami pokarmowymi. Większość jednak zaleceń może być przez nich stosowana przy małych zmianach, np. zamiana mleka krowiego u osób z nietolerancją laktozy na mleko kozie lub sojowe (roślinne).

   Po tym przydługim nieco wstępie przyznam się, co mam zamiar na tym blogu popełnić.

  • podstawą przepisów będzie tzw. "Piramida żywienia" (n.b. to jest osobny rozdział w historii cywilizacji - cała noc szukania w literaturze i internecie, bo jest ich kilka i kilka milionów opinii i badań na ich temat!). Wykorzystuję najprostrzą z nich, jednoczośnie najbardziej zalecaną diabetykom.
    • U podstawy tej piramidy jest rzecz niezbędna, aczkolwiek z jedzeniem mająca niezbyt wiele wspólnego - czyli aktywność fizyczna. To nie musi być wcale rozgrywanie dwa razy w tygodniu meczów rugby czy uprawianie maratonów. Dla osób, które 18-tkę skończyły kilka(-naście, -dziesiąt) lat temu półgodzinny spacer i powrót do domu po schodach a nie windą to już jest sport ekstremalny, ale wystarczy! Byle regularnie!
    • Poziomem "jedzeniowo" podstawowym są rośliny - tu mam na myśli nie tylko warzywa (dużo) i owoce (mniej), ale również kasze i pełnoziarniste przetwory zbożowe - pieczywo, płatki czy makarony. Te produkty powinniśmy jeść 3 - 4 razy dziennie. 
    • Na kolejnym poziomie znajdują się tłuszcze roślinne, rośliny strączkowe,ryby, jaja, drób, (ew. chude mięso),orzechy i pestki. Tu już ograniczamy spożycie do 2 razy dziennie.
    • Przetwory mleczne i nabiał - jemy nie częściej niż raz dziennie i raczej o obniżonej zawartości tłuszczu, ale nie tzw. "0%", bo te nie mają żadnej wartości odżywczej.
    • Na samym wierzchu piramidy znajdują się fastfoody, białe pieczywo, tłuste mięso i słodycze. Dobrze jest również unikać alkoholu. Produkty z tej grupy omijamy szerokim łukiem, albo traktujemy jako super prezent - np. goloneczka z piwem na 87. urodziny - czemu nie? :-)
    • Obok piramidy stoi duuuża butelka z dobrą wodą - wypijamy jej dziennie min. 1 - 1,5 litra. 1 - 2 filiżanki kawy lub herbaty również wskazane.
  • Równie ważnym zaleceniem jest cieszenie się jedzeniem. Jemy mniej, za to częściej. Gotujemy w domu, nie kupujemy gotowców. Jemy w spokoju z rodziną przy stole - żadne pogryzanie w biegu!
  • I ostatnie założenie - uprawiamy slow-food. Jemy sezonowo, lokalnie, świeżo i koniecznie z uśmiechem! Gorąco polecam wyroby domowe - wędliny, sery, jogurty, przetwory a nawet piwo! Będzie kilka fajnych receptur.
  • Ponieważ otrzymywałem pytania o tzw. suplementację, czyli wspomaganie diety witaminami i mikroelementami, których nie jesteśmy w stanie dostarczyć z pożywieniem we właściwej ilości odpowiadam: nie jestem zwolennikiem, ale czasami trzeba. Pamiętajcie - byle bez chemii! Jeżeli ktoś pyta o moją opinię mogę polecić - zobacz tu - bo sam używam (muszę, ale działa).
Tyle byłoby tytułem wstępu. Mam kilka pomysłów na fajne danie i postaram się je publikować regularnie - minimum raz w tygodniu. Wiem, że będziecie mnie rozliczać z tych "obietnic wyborczych", więc będę się starał - słowo Zucha!       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz