Będąc w Austrii trafiłem służbowo do maleńkiej wioski Kals u podnóża najwyższej austriackiej góry Glossglockner (Wysokie Taury, Wschodni Tyrol). Zjadłem tam pyszne i sycące knedle serowe. Postarałem się je odtworzyć, z jedną małą (?) różnicą - zastosowałem inny ser. Zamiast tyrolskiego bergkäse - polski oscypek i bryndzę.
Składniki (4 osoby):
- pół czerstwej bagietki (ew. 3 kajzerki)
- szklanka mleka
- 4 jajka
- 15 - 20 dag sera (użyłem pół na pół potartego oscypka i owczej bryndzy)
- cebula
- 3 łyżki masła
- maka - ok. 3 - 4 garści
- pęczek szczypiorku
- sól, pieprz, gałka muszkatołowa - do smaku.
Czerstwą bagietkę pokrój w kostkę i podsusz (może być w piekarniku).
Suchą bułkę wsyp do miski, dolej mleko, wbij jajka, przemieszaj i odstaw.
Na patelni rozgrzej łyżkę masła i zeszklij na nim cebulę.
Przełóż razem z tłuszczem do bułki.
Dołóż do miski starty oscypek, bryndzę i dosyp mąki - to musisz robić na wyczucie - tyle, aby ciasto dało się formować i nie było zbyt kleiste. Wyrabiaj ręką. Dopraw do smaku dość dużą ilością gałki muszkatołowej. Uważaj z solą, bo sery są już mocno słone.
Natrzyj ręce mąką i formuj okrągłe knedle. Odłóż na posypaną mąką deskę.
Zagotuj lekko osoloną wodę i na wrzątek wrzucaj knedle. Mieszaj od czasu do czasu, aby nie przywarły do dna.
Po wypłynięciu knedli na powierzchnię gotuj jeszcze 3- 4 minuty.
Podawaj podlane masłem z posiekanym szczypiorkiem.
Jedząc, podziwiaj panoramę Alp :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz