W piątek na targu była moja zaprzyjaźniona gaździna "spod samiuśkich Tater". Poza mlekiem i serkiem, spod lady dostałem kawał jagnięciny. Wyszły kotleciki na dwa obiady, ok. kilograma mięsa na gulasz i ok. pół kg mielonego - np. do kotlecików na grill. W sumie, za 40 zł prawie 4 obiady. Jest dobrze!Podobnie przyrządzone kotleciki jadłem tu>
Na osobę:
- 1 - 2 kotleciki jagnięce (jeżeli masz możliwość - poproś o wykrojenie, bo bez specjalistycznego sprzętu (tasak albo siekiera) trudno to zrobić samemu.
- gałązka świeżego rozmarynu
- skórka z cytryny (otarta, 1 duża cytryna wystarcza na 3 osoby)
- ząbek czosnku - posiekany i roztarty z solą.
- 2 - 3 łyżki czerwonego, wytrawnego wina.
- łyżeczka oliwy.
Posmaruj kotleciki z obydwu stron, schowaj do lodówki najlepiej na całą noc, a nie mniej niż na godzinę.
Zamarynowane kotlety usmaż na niewielkiej ilości oliwy - ok. 1 minuty z każdej strony plus drugi raz po ok. pół minuty z każdej strony.
Odłóż na talerz i przykryj folią aluminiową.
Tu musisz trafić w punkt, bo za krótko smażone kotleciki są krwiste i "gumowate, za długo - twarde. Jeżeli zdarzy Ci się przesmażyć kotleciki, tak, że są twarde - możesz uratować je tylko w jeden sposób - rozłożyć na blasze do pieczenia, podlać delikatnie winem, przykryć folią aluminiową i dusić w piekarniku (180 - 190 stopni) ok. 40 minut.
Resztki marynaty z patelni zalej szklanką wina - odparuj, aż sos zgęstnieje.
Podlej kotlety i podawaj z sałatą z winegretem i bagietką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz